To już zakrawa na okradanie podatników! Zapowiadanej elektrowni atomowej w Polsce ani widu ani słychu, ale politycy PO już umościli się w stosownych radach nadzorczych i pobierają za to gigantyczne pensje. Za co, skoro od 6 lat nie mogą się nawet zdecydować, gdzie ma stanąć elektrownia?!
Trzeba nie mieć wstydu, by brać takie pieniądze za coś, czego wcale nie ma! "Gazeta Wyborcza" ujawniła zarobki członków rady nadzorczej atomowej spółki PGE EJ1. To komórka PGE odpowiedzialna za budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Zarobki zasiadających w niej polityków związanych z PO, mimo braku efektów ich prac, przyprawiają o zawrót głowy!
Prawie 100 tys. zł miesięcznie wynosiła płaca w zarządzie PGE EJ1! Sprawa wyszła na jaw, bo dziennikarze dotarli do rozliczenia majątkowego wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika, który był wiceprezesem w atomowych spółkach. W 2013 r., za 6 miesięcy pracy, zarobił... 599 340 zł, czyli prawie 100 tys. zł miesięcznie!
Za co członkowie PGE EJ1 biorą tak gigantyczne pieniądze? Nie wiadomo, bo od 6 lat nie udało im się ustalić, gdzie właściwie Polska miałaby zbudować swoją pierwszą elektrownię atomową. Oficjalnie jej budowa ma się rozpocząć w 2020 r., a 4 lata później ma ona zacząć funkcjonować. Tymczasem, jak przypomina "Wyborcza", w lutym wiceminister Gawlik pytany w Sejmie o to, kiedy w Polsce powstanie elektrownia atomowa, odparł: "myślę, że to będzie 2027 r."
A co Ty sadzisz o zarobkach w PGE EJ1? 100 tys. zł miesięcznie to za dużo czy wręcz przeciwnie - w sam raz?