O włos od prawdziwego dramatu! Rządowy Embraer startując z lotniska Chopina w Warszawie uległ awarii. Maszyna gwałtownie hamowała sekundy po starcie. Na pokładzie była sejmowa delegacja, z marszałkiem Radosławem Sikorskim na czele, lecąca do Pragi.
Awaria rządowego samolotu wyglądała bardzo niebezpiecznie. Embraer 175, czarterowany przez rząd, zaczął już startować, gdy nagle pilot postanowił wyhamować maszynę i wrócić na lotnisko. Wszystko przez wykrytą usterkę nawigacji. Awaria była na tyle poważna, że lot został przełożony.
O siódmej rano samolot zaczął kołować, nabrał szybkości i mieliśmy wrażenie, że wystartowaliśmy. Samolot zaczął - po szybkiej decyzji pilota - mocno hamować, a później dostaliśmy informację, że musimy przerwać lot i wrócić na lotnisko. Okazało się, że doszło do awarii i nie zostanie ona szybko usunięta
powiedział portalowi onet.pl jeden z wicemarszałków Eugeniusz Grzeszczak.
Każdy wiedział, że coś się dzieje, ale nie można powiedzieć, że doszło do paniki. Każdy przeżywał jednak wewnętrzne zdenerwowanie. Całe szczęście skończyło się dobrze
dodał wicemarszałek pytany o atmosferę na pokładzie maszyny.
Polska delegacja leciała do Czech na spotkanie prezydium polskiego i czeskiego Sejmu. Na pokładzie był także Radosław Sikorski.
Sytuacja wyglądała bardzo groźnie. Rozpędzony samolot nie wzbił się w powietrze, pilot opanował maszynę. Po gwałtownym starcie nastąpiło gwałtowne lądowanie. Udało się wyhamować, choć najedliśmy się sporo nerwów
powiedział TVN24 wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich.
Próbowaliśmy wystartować, ale pilot zachował się fantastycznie. Nie wystartowaliśmy, mimo że samolot był lekko uniesiony. Teraz już jestem spokojniejsza
dodała w rozmowie z tą samą stacją Elżbieta Radziszewska.