Rezygnacja Seppa Blattera zaledwie cztery dni po wyborze na piątą kadencję prezydenta FIFA pociągnęła za sobą dalsze rewelacje na temat skandali w światowej piłce, ale bardziej intrygujące pozostaje pytanie: co dalej?
Francuz nie wystartował w wyborach, bo wiedział, że nie ma szans. Wyczekał, aż na szyi Szwajcara zaciśnie się pętla.
Kto obejmie stery w światowej piłkarskiej centrali? Coraz bardziej prawdopodobna jest teza, że szef UEFA Michel Platini, który w wyborach nawet nie startował. Sposób, w jaki był znakomity piłkarski drybler „rozegrał” Szwajcara, jest imponujący. Prawdopodobnie miał jakieś przecieki na temat toczącego się śledztwa i świadomość, że koniec Blattera jest bliski.
Gdyby wystartował i przegrał w bezpośredniej konfrontacji, jego pozycja w następnym rozdaniu byłaby słaba. Dziś ustawia się w roli czyściciela jako przeciwwaga dla człowieka, który utożsamia cały brud futbolu. Presja na jego wybór jest ogromna.
Właściwie nic nie musi mówić, tylko znacząco kiwać głową na kolejne skandale wychodzące na światło dzienne. Okazało się m.in, że Irlandia w zamian za krzywdzącą ich przed laty decyzję sędziego, który uznał bramkę dla Francji, zdobytą ręką przez Thierry’ego Henry, dostała od FIFA gratyfikację finansową.
Chcesz przeczytać więcej o nieczystych rozgrywkach w FIFA i 10 najbardziej szalonych pomysłach Michela Platiniego - zajrzyj do najnowszego wydania Tygodnika "ABC"!