Wyborcy uznali, że PiS nie musi mieć tylko twarzy Macierewicza i Ziobry, że PO to nie tyle ujmujący Tusk, co biesiady u Sowy, i że nie muszą wybierać między tymi partiami. Nawet jeżeli uznali tak pochopnie, to ich przekonanie może mieć moc sprawczą, której dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Dla dominujących przez dekadę partii zmiana paradygmatu oznacza groźbę śmierci lub kalectwa. PO sięgnęła chyba swojego sondażowego dna, a PiS dotknął sondażowego sufitu. To, co stanie się dalej, w niewielkim stopniu zależy od tego, co zrobią te partie. Nie oczekuję, że coś zasadniczo istotnego w najbliższym czasie wymyślą. Ich potencjał zmian został wyczerpany.
PO mogłaby porwać się na zmianę lidera, wysuwając kogoś symbolizującego zasadniczy zwrot, i mogłaby na tym sporo punktów zyskać. Ale tego nie zrobi, bo chyba nie ma takiej wewnętrznej mocy.
Nie sądzę, by PO i PiS dalej ostro ze sobą walczyły, bo żadnej z nich ta walka nic ważnego nie da. Dlatego wielkich przecieków ani afer już nie oczekuję. Może najwyżej coś kapnie z afery podsłuchowej.
Uwaga przesunie się teraz zapewne na nowe polityczne byty. Partię Kukiza, Petru i coś, co próbuje wyłonić się na lewicy, a ma się zebrać w środę pod auspicjami Jana Guza, szefa OPZZ. Wiele wskazuje, że zasadnicza walka o przyszłą władzę w Polsce rozegra się między tymi trzema ugrupowaniami. To od ich siły zależy, która z dużych partii stworzy koalicję. Więc to one będą dostarczały sensacji.
Kukiz w najbliższych dniach ogłosi nazwiska koordynatorów regionalnych list i jakieś elementy programu. To będzie miało znaczenie. Petru zapewne będzie musiał ujawnić, jak jest finansowany i pokazać ludzi, którzy będą mu budowali partię. Lewica pokaże, w jakim składzie potrafi się uformować i wokół czego (lub kogo) się zgromadzi. Te informacje pozwolą ocenić, jaki może być kształt formującej się w dużym stopniu na nowo sceny politycznej. Dopiero kiedy da się to sensownie ocenić, ruszy prawdziwa walka.
Jedyną sensacją, jakiej się w najbliższym czasie spodziewam, będzie włączenie do któregoś z sondaży tego, co w środę powstanie na spotkaniu organizowanym przez Guza. Ale trudno powiedzieć, dla kogo będzie to wiadomość sensacyjnie dobra, a dla kogo sensacyjnie zła.