Ewa Kopacz twierdziła, że nic nie wiedziała o samolocie, który pusty latał za nią między Warszawą i Gdańskiem, gdy ona jeździła pociągami. Czyżby? Jest dowód, z którego wynika coś zupełnie odwrotnego…
Afera z samolotem wybuchła wczoraj. Okazało się, że kiedy premier Kopacz rozmawiała z Polakami o ich problemach w pendolino z Gdańska do Warszawy wystartował rządowy Embraer. Jak podawali dziennikarze „Faktu”, który ujawnili sprawę, chodziło prawdopodobnie o zabezpieczenie, na wypadek, gdyby Kopacz nie zdążyła na ostatni pociąg powrotny do Warszawy. Okazało się jednak, że premier zmieściła się w czasie i samolot nie był potrzebny. Za pusty przelot Embraera podatnicy zapłacili 100 tysięcy złotych. Wczoraj dopytywana przez dziennikarzy Kopacz oświadczyła, że nic nie wiedziała o samolocie.
„Odkąd powiedziałam, że będę jeździć pociągami, to zarówno w jedną stronę, jak i drugą, zamierzałam podróżować pociągiem. Jeśli to pytanie, to nie do mnie, tylko do tych, którzy logistycznie zajmują się tego rodzaju organizacją” – mówiła Ewa Kopacz.
Czyżby? Jest film, który zaprzecza wyjaśnieniom Kopacz. Nakręcono go podczas odwiedzin Centralnego Ośrodka Sportu we Władysławowie. Materiał opublikował jako pierwszy portal niezalezna.pl. Pani premier chyba jednak wiedziała, że w Gdańsku – na wszelki wypadek – czeka na nią samolot.
(fot. YouTube / Film opublikował w serwisie YouTube Grzegorz Wierzchołowski)
„Nie wiem, jak długo jeszcze będziemy obecni tutaj. Wszystko będzie zależało od tego, czy będziemy wracać samolotem, samochodem czy pociągiem” - oznajmiła na pytanie o powrót do stolicy.
Ciekawe tylko, kto zwróci kolosalny koszt bezsensownych lotów rządowej maszyny.