Złodzieje nie próżnują. Gdy ich najpopularniejsza metoda oszustwa „na wnuczka”, przestała przynosić zysk, zaczęli wymyślać nowsze i bardziej bezwzględne sposoby. Przestępcy potrafią wyłudzić od ofiar pieniądze „na policjanta”, a nawet na odszkodowanie po śmierci członka rodziny. Ich łupem coraz częściej padają nie tylko seniorzy, a ludzie w kwiecie wieku. Wraz z policją ostrzegamy czytelników ABC przed metodami działania oszustów.
„Na urzędnika”
Oszuści podając się za pracowników spółdzielni mieszkaniowej i wchodzą do domu ofiary. Opowiadając o planowanych podwyżkach czynszu odwracają uwagę domownika. W tym samym czasie przetrząsają szuflady w poszukiwaniu kosztowności. Często kradną pozostawioną na widoku biżuterią, pieniądze i mały sprzęt RTV.
„Na montera”
Do mieszkania pukają złodzieje ubrani w robocze stroje i przekonują, że przyszli wymienić wodomierze, czujnik czadu, czy wentylację. Za urządzenia i usługę każą sobie słono płacić. Po zakupie, okazuje się jednak, że nasze mierniki były sprawne, a spółdzielnia nie planowała ich modernizacji.
„Na policjanta”
Naciągacz dzwoni do ofiary i podszywa się pod członka rodziny, który potrzebuje pieniędzy. Jednak bardzo szybko rozłącza się. Po chwili dzwoni drugi przestępca, który podaje się za policjanta lub nawet za funkcjonariusza CBŚ. Zbir przekonuje rozmówcę, że rozpracowuje zorganizowaną grupę przestępczą i prosi o przekazanie pieniędzy, aby oszustów zatrzymać na gorącym uczynku. Zapewnia oczywiście, że pieniądze wrócą do właściciela „po akcji”.
„Na wnuczka”
Najstarsza i najbardziej rozpowszechniona wśród oszustów metoda na wyłudzenie ogromnych pieniędzy. Złodzieje dzwonią do seniorów i podając się za dalekich krewnych będących na życiowym zakręcie, proszą o finansową pomoc. Z dobroci serca ofiary potrafią przesłać perfidnym naciągaczom nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
„Na telewizję cyfrową”
Modna w ostatnim czasie próba wmówienia domownikom, że już niedługo bez specjalnego dekodera i anteny nie będą mogli oglądać telewizji. Oszuści chodzą od drzwi do drzwi i za ciężkie pieniądze próbują wepchnąć nieświadomym mieszkańcom plastikowe, niedziałające buble.
„Na Kongo”
Naciągacze wykorzystują nasze przyzwyczajenie do oddzwaniania na nieodebrany numer. Oszuści dzwonią do nas zazwyczaj w nocy, gdy nie mamy szans odebrać. Rano widząc wiszące połączenie oddzwaniamy. Jednak w słuchawce słyszymy tylko trzaski. Jak się później okazuje, za takie połączenie płacimy krocie, ponieważ nieświadomi dzwoniliśmy za granicę. Najczęściej do Republiki Konga czy Republiki Wybrzeża Kości Słoniowej.
„Na uzdrawiające przedmioty”
Telemarketerzy starają się zwabić emerytów i rencistów na pokazy, na których prezentowane są leki, kołdry i różne przedmioty posiadające rzekomo uzdrawiające właściwości. Okazuje się jednak, że po zakupie tracą wszystkie cudowne moce. Nie znika jednak ich cena, liczona w tysiącach złotych.
„Na ubezpieczyciela”
Złodzieje podają się także za ubezpieczycieli, którzy chcą „pomóc” swoim ofiarom w uzyskaniu wysokiego odszkodowanie za udział w wypadku samochodowy, czy nawet śmierć kogoś bliskiego. Zanim jednak przystąpią do pracy, żądają kilkutysięcznej zaliczki, z którą bardzo szybko rozpływają się w powietrzu.
„Na pośrednika”
Bezrobotni łapią się ostatniej deski ratunku, aby zdobyć wymarzony etat. Wykorzystują to rabusie, którzy zamieszczają w internecie fałszywe ogłoszenia o pracę. Zanim jednak dojdzie do podpisania umowy, Wszystkim zainteresowanym, każą wpłacić kilkaset złotych pod pretekstem wykonania badań lekarskich. Po otrzymaniu pieniędzy kontakt się urywa.
„Na internetowego Tulipana”
Wysyp portali randkowych doprowadził do powstania nowej grupy oszustów - internetowych podrywaczy, łasych na pieniądze. Grasując na serwisach dla zakochanych, naciągacze rozkochują w sobie zarówno kobiety jak i mężczyzn, po czym drenują zauroczone ofiary z ich majątku.
„Na fałszywy bank”
Phishing - to obecnie najbardziej popularny typ oszustwa internetowego. Naciągacze podstępem wyłudzają od użytkownika ich osobiste dane. Jak? Wysyłają na ich elektroniczną skrzynkę wiadomość do złudzenia przypominającą powiadomienie z banku. Niczego nieświadoma ofiara wchodzi na taką stronę i sama udostępnia przestępcom swoje tajne dane.
„Na dobre serce”
Wielu rabusiów perfidnie żeruje na życzliwych ludziach wmawiając im, że potrzebują pieniędzy na walkę z nieuleczalną chorobą. Chętne do pomocy ofiary nękają regularnie, zwyczajnie kradnąc od nich coraz to większe sumy pieniędzy.
Pamiętajmy o jednym! Aby nie stać się ofiarą oszustów, zachowajmy ostrożność. Nie wpuszczajmy nieznajomych do domów i nie podawajmy w internecie swoich prywatnych danych. Nie działajmy pochopnie. Nikt przecież nie będzie nam miał za złe tego, że zachowujemy się rozsądnie.