- Byłem świadomy tego, że internet w sposób bardzo znaczący zmieni nasze życie seksualne, ale nie wiedziałem, że to życie seksualne może być zmienione aż tak bardzo – mówi seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. Dzięki kontaktom nawiązywanym w sieci stajemy się bardziej frywolni i zaczynamy realizować ukryte pragnienia.
Jak rewolucja seksualna wyglądała w Polsce?
Jeżeli możemy mówić o jakiejś zmianie, to bardziej o ewolucji. Jeżeli już byśmy musieli powiedzieć, że coś przełomowego wydarzyło się w Polsce, to w moim odczuciu tym przełomem było wydanie w połowie lat 70. „Sztuki kochania” Michaliny Wisłockiej. Nikt nie pisał tak jak Wisłocka i nikt nie dotarł do takiej dużej grupy odbiorców jak ona.
Czy po roku 1989 coś się zmieniło w naszym podejściu do seksu?
Okres komunizmu był stygmatyzujący dla seksualności człowieka. Okres wolności, o którym się w tej chwili mówi, był ogromnie ważny w tych przemianach politycznych, gospodarczych, ale w obszarze seksualności nie dostrzegaliśmy zmian (...). Okres po 1989 r. to czas przywracania dużych wartości religii katolickiej w społeczeństwie. Mam wrażenie, że w tym czasie pojawia się nurt restrykcyjny wobec seksualności – m.in. tzw. ustawa antyaborcyjna – a równocześnie pojawia się ruch liberalny – agencje towarzyskie, kluby, czasopisma o treści erotycznej. Jestem natomiast przekonany, że w związku z przemianami związanymi z internetem zachodzącymi od kilkunastu lat dziś w polskiej rzeczywistości możemy mówić o dwóch grupach osób. Gdy badam seksualność Polaków, to okazuje się, że polscy internauci, generalnie na tle Polaków, są bardziej otwarci na relacje seksualne, mają więcej doświadczeń seksualnych, bardziej urozmaicone życie seksualne, niestety bardziej ryzykowne w relacjach seksualnych.
Czyli internet to kolejna rewolucja seksualna?
Tak. Byłem świadomy tego, że internet w sposób bardzo znaczący zmieni nasze życie seksualne, ale nie wiedziałem, że to życie seksualne może być zmienione aż tak bardzo. Realizowałem dwa badania internautów, w 2005 r. i w 2010 r., na dużej, dziesięciotysięcznej populacji polskich internautów. Widzimy bardzo duże przemiany.
Ale na plus?
Jeżeli byśmy chcieli powiedzieć, że stajemy się bardziej otwarci, to na plus, bo widzimy, że w grupie polskich internautów jest więcej osób, które mają większą liczbę partnerów seksualnych, mają większe doświadczenie z seksem oralnym, analnym. To są osoby, które częściej mają doświadczenia z masturbacją i dostrzegają jej wartość. To są także osoby, które mają więcej doświadczeń seksualnych poza stałym związkiem i w tej grupie jest więcej internautów, którzy mówią o byciu osobą homo- czy biseksualną, jak i osób, które są heteroseksualne, ale z różnych przyczyn, mając poczucie szukania różnych granic większej otwartości, mają więcej doświadczeń homoseksualnych także w swoim życiu.
Może jest tak, że osoby, które nie zdecydowałyby na pewien rodzaj kontaktów seksualnych, po prostu korzystają z anonimowości internetu i pozwalają sobie na więcej?
31 proc. polskich internautów wskazuje na to, że ma doświadczenia seksualne w realu z osobą poznaną przez internet. To pokazuje ogromną otwartość internautów i pewną kwestię związaną z tendencjami do ryzykowania. Internet, dając poczucie anonimowości, daje ludziom także większą możliwość realizacji potrzeb seksualnych, które często były ukrywane. Ludzie nieraz mają poczucie, że tylko oni mają określone pragnienia – gdy wejdą do sieci, to zobaczą społeczność, która jest otwarta na różnego typu doświadczenia. Żyjemy w świecie takiego seksualnego trójkąta, tzn. bywa tak, że żona, zanim pójdzie do swojego męża do sypialni, w sieci spotyka się z osobą, której w życiu realnym nie zna. Komunikuje się, wymienia swoje poglądy i w wyniku tego komunikowania się jest podniecona. Idzie do swojego męża i uprawia z nim seks. Niekoniecznie mąż ją tak bardzo podnieca, ona została tak naprawdę w ramach gry wstępnej podniecona znacznie wcześniej. Nie oceniam, czy to jest dobrze, czy to jest źle, tylko to powoduje pewną formę przemian obyczajowych.
Rozmawiała: Magdalena Partyła, RMF FM