Czyżby Władimir Putin postanowił wysłać Gerard Depardieu na front do Donbasu? Aktor, który jeszcze niedawno miał się salwować ucieczką z Rosji, teraz ponownie wygłasza opinie wysławiające kraj, do którego przeniósł się niegdyś z Francji, by płacić mniejsze podatki. Jako wierny poddany Putina deklaruje chęć umierania za Rosję.
Jakiś czas temu media nosiły o wyjeździe rozczarowanego Gerarda Depardieu z Rosji. Aktor zrzekł się wcześniej francuskiego obywatelstwa i przyjął zaproszenie od Władimira Putina, by zostać "Rosjaninem z odzysku". Sprawa okazała się plotką lub aktor ponownie zmienił zdanie.
W wywiadzie dla „Vanity Fair” Depardieu znów zaczął opowiadać o swojej miłości do Rosji i jej wodza.
Jestem gotów umrzeć za Rosję, bo tutaj żyją silni ludzie. Nie chciałbym umrzeć we Francji, pośród głupców
zadeklarował aktor i przyznał, że nie czuje się Francuzem.
Nie mam pewności siebie, bo zostałem został wychowany w wartościach, których nie podzielałem.
Depardieu oświadczył także, że jest już gotowy na śmierć, bo "wszystko przeżył".
Depardieu uciekł do Belgii. W wywiadzie powiedział, że krótkoterminowy pobyt w Rosji jeszcze bardziej utwierdził go w tym, że jest Francuzem. Powiem szczerze, że tego jeszcze nie było
napisał jaki czas temu Wiktor Szenderowicz, rosyjski opozycjonista. Okazuje się jednak, że nie nadążył za zmieniającymi si sympatiami Gerarda Depardieu
Władimir Putin i jego przyjaciel Gerard DepardieuŁ