Skandal w Zielonej Górze! Była pracownica urzędu twierdzi, że została zwolniona z pracy po tym, jak odmówiła wydania prezydentowi miasta, Januszowi Kubickiemu, orzeczenia o przyznaniu grupy inwalidzkiej. Nie pozwalały na to przepisy. Kilka miesięcy później otrzymała wypowiedzenie po 17 latach pracy!
Stanisława Fórmanowicz żali się radiu ZET, że po 17 latach pracy w Zespole ds. Orzekania o Niepełnosprawności została niesłusznie zwolniona z pracy. Miała to być zemsta za to, że odmówiła wydania prezydentowi miasta, Januszowi Kubickiemu, orzeczenia o niepełnosprawności, które polecił jej wydać doradca prezydenta Zielonej Góry.
Te zalecenia padły z ust głównego doradcy pana prezydenta. Z tej decyzji pan prezydent miał otrzymać stopień umiarkowany. Byłam załamana, stwierdziłam, że nie mogę wniosku mojego pracodawcy rozpatrzyć
tłumaczy Fórmanowicz. Zgodnie z przepisami, nie mogąc rozstrzygać sprawy swojego przełożonego, o decyzje w sprawie grupy inwalidzkiej dla burmistrza poprosiła komisje z innego miasta. Doradca prezydenta - według jej relacji - nakazał wydać prezydentowi orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności. Koniec końców Kubicki orzeczenie w innym mieście dostał, ale stwierdzające lekką grupę inwalidzką.
Natomiast kilka miesięcy później Fórmanowicz została zwolniona. Tydzień później orzeczenie o stopniu niepełnosprawności otrzymał także... doradca prezydenta miasta. Kobieta dochodzi teraz swoich racji w sądzie. Włodarze miasta i urzędnicy twierdzą, że powody zwolnienia kobiety były "merytoryczne". Fórmanowicz jest jednak przekonana, że była to klasyczna zemsta.