Dokładnie dwa stulecia temu nieopodal belgijskiej miejscowości Waterloo, brytyjsko-pruska koalicja przy wsparciu wojsk niderlandzkich zakończyła erę jednego z największych dowódców i polityków w historii Europy. 18 czerwca 1815 r. Cesarz Napoleon Bonaparte musiał uznać wyższość wrogiej koalicji. Dlaczego klęska francuzów jest ważną datą w historii Polski? To Bonaparte dał największą nadzieję uciśniętym pod zaborami Polakom. Jak doszło do bitwy, która zapisała się na kartach historii i jakie były jej skutki?
Rok 1815 miał zakończyć żniwa jakie przez lata zbierała w Europie agresywna polityka cesarza Francuzów. Na kontynencie miał zapanować nowy ład, nad którym debatowali wielcy dyplomaci na „tańczącym kongresie” w Wiedniu. Sam Napoleon, zesłany na Elbę w 1814 roku miał z niej już nigdy nie wrócić. Miał, bo niespodziewanie wraz z malutkim oddziałem swojej gwardii pojawił się na południu Francji i rozpoczął marsz w kierunku Wersalu. Wykorzystując niezadowolenie społeczeństwa z rządów Ludwika XVIII zdobył ponownie przychylność swoich dawnych marszałków oraz generałów. Wkrótce armia Napoleona urosła w siłę. Wojsko liczące 100 tys. oddanych żołnierzy znowu stało się zagrożeniem dla sytuacji politycznej Europy. Warto jednak pamiętać, że mimo pięknie brzmiących zasad legitymizacji, restauracji i równowagi na kontynencie, nowy ład podporządkowany został największym mocarstwom. Znalazło to swoje przełożenie na sytuację Polski.
Wiadomość o powrocie Napoleona zelektryzowała dwory państw biorących udział w Kongresie Wiedeńskim, czego efektem był natychmiastowy wymarsz wojsk ku francuskiej granicy. Bonaparte wiedział, że jeżeli wojska koalicjantów połączą się - on sam będzie zgubiony. Stąd też armia Napoleona wyruszyła koalicji na spotkanie. Bitwy pod Ligny oraz Quatre Bras nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Ostateczna batalia rozegrała się pod Waterloo. Było to siedem męczących godzin zmagań, które przechylały szalę zwycięstwa z jednej strony na drugą.
Przełomowym momentem było wysłanie do walki elitarnej Gwardii konnej przez Napoleona, która wiele razy zapewniała zwycięstwo cesarzowi. Tym razem jednak zawiodła i nie zdołała przełamać oporu brytyjskiej piechoty. Zrezygnowane niepowodzeniem oddziały zaczęły się cofać, co w pełni wykorzystali Prusacy przechylając szalę zwycięstwa na korzyść koalicji. To był koniec. „100 dni Napoleona” minęło, a Francja musiała podpisać kapitulację. Ludwik XVIII powrócił do Paryża, natomiast Napoleon Bonaparte został wysłany na Wyspę świętej Heleny, gdzie został już do końca życia. Zmarł 5 maja 1821 roku. Hegemonię jednego władcy zastąpiła epoka Świętego Przymierza Rosji, Austrii i Prus.
Porażka Napoleona była olbrzymim ciosem dla Polaków. Nadzieje na odzyskanie niepodległości przepadły bezpowrotnie. To dzięki francuzowi mieliśmy iluzoryczną namiastkę polskiej państwowości – Księstwo Warszawskie. Polacy byli jak wiadomo sprzymierzeńcami cesarza i walczyli z nim na wszystkich frontach podczas jego wypraw, min.: w 1808 w wąwozie Somosierra podczas wyprawy hiszpańskiej, a także w 1812 pod Borodino na przedpolach Moskwy.
Na Kongresie Wiedeńskim sprawa naszego narodu bardzo ucierpiała. Wszystko za sprawą Cara Aleksandra I, który stworzył Królestwo Polskie – miniaturowe państewko w pełni zależne od Rosji. Słowo Polska co prawda wróciło do języka politycznego, ale oznaczało jedynie kawałek ziem stworzonych przez Cara i „niepodległe” miasto Kraków. Napoleon jest postacią, której nie można jednoznacznie ocenić. Dla wielu Europejczyków jest postacią kontrowersyjną, ale dla Polaków jest symbolem odwilży i namiastki wolności. Dzisiaj można tylko gdybać jak potoczyłaby się sytuacja polityczna naszego kraju, gdyby władca Francji przechyliłby szalę zwycięstwa na swoją korzyść.