W kurzają mnie ci, którzy narzekają, że gole padły dopiero w ostatnich minutach. A ja się pytam: i co z tego? A gdyby padły w pierwszych czterech, to co? Wtedy by wyszli ze stadionu? Po to jest 90 minut, aby się w tym czasie zmieścić, i nasi się wyrobili.
To było jak partia szachów, strzeliliśmy gola i czekaliśmy, aż tamci zaatakują, aby ich skarcić w momencie, kiedy się odsłonią. Przecież to było kapitalnie rozegrane. Taki jest sport, to także strategia, podchody. Zespół Nawałki pokazał, że potrafi być wyrafinowany. W ogóle muszę przyznać, że wreszcie mamy drużynę – od czasów tej mojej kadry, w której występowałem kilkanaście lat temu, takiej nie było. Może nawet oni są lepsi. Coś w nich jest, widać i czuć ten sportowy nerw.