Stefan Batory był prawdziwym awanturnikiem Europy. Znany ze swego temperamentu i siedmiogrodzkiej bezwzględności, nie bał się nikogo. Za to przed Stefanem Batorym drżeli władcy środkowo-wschodniej Europy, w tym najbardziej okrutny car Rosji Iwan IV, zwany „Groźnym”.
Czasy, w których przyszło żyć Polakom, Rosjanom i mieszkańcom Litwy oraz Inflant, były wyjątkowo krwawe i niespokojne. Druga połowa XVI w., to niekończąca się pożoga na północnym wschodzie. Walki ze Szwedami i Rosjanami wykrwawiały Rzeczpospolitą, a coraz krnąbrniejsi poddani ościennych regionów Polski coraz częściej sięgali po oręż.
I tak w wyniku nierozstrzygniętej wojny litewsko-moskiewskiej (1558–1570), na mocy zawartego w 1570 r. trzyletniego rozejmu, Rosja zachowała niektóre swoje podboje w Inflantach. Zatrzymała Narwę, Dorpat i ziemię połocką.
Iwana IV Groźnego przed ponownym uderzeniem na Rzeczpospolitą powstrzymała bezpotomna śmierć Zygmunta II Augusta i możliwość wystawienia własnej kandydatury lub swojego syna Fiodora.
W 1575 r. Iwan IV uderzył na Inflanty. Wojska rosyjskie zajęły port Salis, padła odizolowana Parnawa. Dwutysięczna kawaleria Jana Hieronimowicza Chodkiewicza nie było w stanie powstrzymać parcia Rosjan. Przerażona ludność uciekła do Rygi. Do 15 zamków inflanckich wysłano załogi w sile od 50 do 150 ludzi, składające się z Polaków, Litwinów i Niemców, wspierane przez czterotysięczną armię dowodzoną przez Jana Hieronimowicza Chodkiewicza oraz niewielkie siły hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła Pioruna…
Więcej o leku Iwana Groźnego przed Polakami i naszym królem przeczytasz w najnowszym wydaniu "ABC"!