Urzędnicza chciwość jak widać nie cofnie się przed niczym. Tym razem pieniądze z kieszeni składkowiczów wyjęła sama prezes instytucji. Czy to sprawiedliwe, że podczas gdy jedni przymierają głodem, inni dostają wysokie premie? Najwyraźniej z takiego założenia wychodzi zarząd ZUS.
Jak widać można pracować zaledwie 3 miesiące i dostać horrendalną premię. To przypadek Elżbiety Łopacińskiej, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, która zarabiając 20 tys. złotych miesięcznie dostała wysoką nagrodę. Portal wpolityce.pl powołując się na publikacje „Faktu” donosi, że prezes instytucji otrzymała prawie 29 tys. złotych premii! Według ustaleń tabloidu powodem takiej decyzji była sprawna waloryzacja emerytur i rent, czyli po prostu wykonywanie swoich standardowych obowiązków. Co ciekawe członkowie zarządu instytucji nie widzą w tym nic złego.
Z czteroosobowego zarządu, zdecydowaliśmy się ją przyznać właśnie pani Elżbiecie Łopacińskiej. To za ponadstandardowe wykonywanie swoich obowiązków
– mówi Jeremi Mordasiewicz, członek Rad Nadzorczych ZUS. Jak można wywnioskować zasłużonych w nic nie robieniu było więcej.
Podczas, gdy prezes ZUS dostaje od tak 29 tys. złotych, większość emerytów i rencistów musi zadowolić się niskimi zapomogami. Najmniejsza stawka emerytalna w Polsce wynosi przecież tylko 880 złotych, które w wielu przypadkach nie wystarczają nawet na rachunki, nie mówiąc już o lekarstwach.
Chyba nie tak miało wyglądać usprawnianie działania ZUS, które tak hucznie zapowiadała jeszcze urzędująca premier.
Ewa Kopacz wielokrotnie obiecywała, że pochyli się nad sprawami zwykłych Polaków, ale najwyraźniej jeżdżąc pociągami po Polsce, odwiedzając miasta i miasteczka nie ma czasu na zajmowanie się prawdziwymi problemami.
– kwitują dziennikarze wpolityce.pl