Dziś jest już pewne, że afera podsłuchowa i zbyt bliskie kontakty m.in. z Janem Burym z PSL kosztowały Kwiatkowskiego karierę, a wiele osób pyta, jak jeden z najważniejszych ludzi w państwie, szef izby kontroli, o którego wpływach wiele mówiono, nie wiedział, że za jego plecami rozgrywa się wielka operacja śledczo-medialna.
Afera rozpoczyna się w ostatnich dniach sierpnia. Według TVN24, która jako pierwsza poinformowała o sprawie, Jan Bury z PSL miał zabiegać u poprzedniego prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Jacka Jezierskiego, by ówczesny wiceprezes Izby wygrał konkurs na dyrektora delegatury w Rzeszowie. Po objęciu stanowiska prezesa NIK przez Krzysztofa Kwiatkowskiego w 2013 r. Bury miał próbować wpłynąć na niego, by jego człowiek znalazł się w kierownictwie rzeszowskiej delegatury. Wskazana przez polityka PSL z Podkarpacia osoba wygrała ten konkurs.
To początek topienia prezesa NIK, Krzysztofa Kwiatkowskiego, który – nie spodziewając się ataku - w tym czasie odpoczywa na urlopie. To człowiek, o którym coraz głośniej mówiono, że prezesura w Najwyższej Izbie Kontroli to tylko przedsionek dalszej kariery. Znacznie wyżej. Byli tacy, którzy widzieli go na czele partii, a nawet w Pałacu Prezydenckim. Okazało się jednka, że wszechwładza i wpływy Pawła Wojtunika z Centralnego Biura Śledczego sięgają o wiele dalej, niż komuś mogło się wydawać.
„Kwiatek” kompletnie się tego nie spodziewał, nie miał zielonego pojęcia, że afera podsłuchowa wyjdzie w tym momencie i że ktoś w ogóle ma nagrania z nim w roli głównej. Gdyby wiedział, to nigdy nie wsiadłby do samolotu… Jest perfekcjonistą, który nigdy nie zostawia kryzysu bez osobistej kontroli
--zdradza nam osoba blisko związana z Kwiatkowskim.
Prawdziwa bomba wybucha kilka dni później, gdy TV Republika ujawnia nagrania, w trakcie których Kwiatkowski i ówczesna wicepremier Elżbieta Bieńkowska oraz dwóch urzędników z katowickiej delegatury NIK omawiają wybór kandydata na szefa rzeszowskiej delegatury NIK. Rzeszowskiej, czyli na terenie Jana Burego z PSL.
Dziś jest już pewne, że afera podsłuchowa i zbyt bliskie kontakty m.in. z Janem Burym z PSL kosztowały Kwiatkowskiego karierę, a wiele osób pyta, jak jeden z najważniejszych ludzi w państwie, szef izby kontroli, o którego wpływach wiele mówiono, nie wiedział, że za jego plecami rozgrywa się wielka operacja śledczo-medialna. Szczególnie że działania służb, w tym Centralnego Biura Antykorupcyjnego, sięgają 2013 r. Dziennikarze tygodnika „ABC” po części odpowiadają na to pytanie na łamach nowego wydania.
„ABC” dostępne w sprzedaży od środy, 16 września. W tygodniku – jak co tydzień, zestaw emocjonujących i zaskakujących tekstów do przeczytania. Zapraszamy do lektury i na stronę tygodnika www.abctygodnik.pl oraz na profil ABC na Facebooku - www.facebook.com/ABCtygodnik