"W tomie „Krew i Stal” poznajemy świat oczami bohaterów. Wiemy tyle, co oni i rozumiemy tak, jak oni rozumieją, czyli w ograniczonym zakresie. Tak samo jak przed wiekami, gdy człowiek znał tylko to, co sam zobaczył, a o reszcie – w najlepszym wypadku – miał mgliste pojęcie."
Jest autorem najgorętszego debiutu polskiej literatury fantasy ostatnich lat. Zapalony motocyklista, strzelec, zawodowo grafik komputerowy. Kielecki "scyzoryk" w literaturze - Jacek Łukawski w wywiadzie dla tygodnika "ABC" opowiada o literaturze, klątwie Sapkowskiego, inspiracjach i kontynuacji swojej książki.
Arkady Saulski: Zacznijmy od fantasy na poziomie ogólnym. Mam wrażenie, że w Polsce panuje coś co nazwałbym "klątwą Sapkowskiego" - niby od lat 80. mamy mocną, oryginalną fantasy, z drugiej - realnie nikt typowej fantasy nie pisze, albo próbuje, lecz szybko odpada. Odpada, bo zawsze jest porównanie z Sapkowskim. Pisanie fantasy, i cyklu tym bardziej, jest więc naprawdę rzuceniem się na głęboką wodę. Nie masz tremy?
Jacek Łukawski: Tremę mam ogromną, choć nie do końca zgodzę się z tym, co powiedziałeś. Uważam, że głównym powodem zanikania klasycznej fantasy jest jej wtórność. Nie tylko względem naszych rodzimych, ale przede wszystkim tych globalnych, fundamentalnych nazwisk. Wszak od lat trzydziestych tysiące autorów pisało fantasy eksploatując je do granic możliwości. Tak więc to nie jest "klątwa Sapkowskiego" ale klątwy Howarda, Lewisa, Tolkiena, Zelaznego, Le Guin i wielu, wielu innych. W tym kontekście pisanie klasycznej fantasy, w chwili obecnej, to nie tyle skok na głęboką wodę, co rzucanie się do studni głową w dół (śmiech). Mimo to podjąłem próbę napisania powieści, odwołującej się w swej konstrukcji do klasyki gatunku high fantasy. Poszedłem po śladach, które wszyscy dobrze znamy, lecz przy okazji próbuję wytyczyć swoją własną drogę. Zresztą wcale się z tym nie kryję, nie udaję, że nagle odkryłem Amerykę. Echa tej otwartej przyłbicy każdy łatwo znajdzie w książce, w momentach, gdy mrugam okiem do czytelnika, wskazując pewne inspiracje. Oczywiście robię w taki sposób, że nie mają one wpływu na fabułę, a są jedynie żartobliwymi akcentami. Wierzę, że w ten sposób da się tę "klątwę" obłaskawić, sprawić by nie była groźna. Tak więc skoczyłem do tej studni, ale patrząc na recenzje i opinie czytelników chyba udało mi się przeżyć (śmiech).
Czy już porównano Cię ze wspomnianym Sapkowskim?
Tak, trafiłem na kilka takich porównań, ale nie traktuję ich poważnie. Za każdym razem, gdy widzę, że ktoś używa w tym samym kontekście mojego nazwiska z nazwiskiem Sapkowskiego, mam ochotę za to przepraszać. Jestem początkującym autorem, a Sapkowski prawdziwym Pisarzem - sam pomysł na porównanie jest po prostu nie na miejscu.
Przejdźmy do Twojego cyklu - co sprawiło, że postanowiłeś stworzyć akurat taki świat? Trzeba przyznać, iż idziesz własną drogą, nie odwołując się ani do Tolkiena, ani do Sapkowskiego, widać mocne inspiracje historyczne.
Chciałem dać sobie jak największe pole manewru. Krainy, które wymyśliłem, są zróżnicowane pod wieloma względami. Nie tylko narodowościowo, religijnie, ale również technologiczne. Pozwala mi to na fascynujące zderzenia różnych rzeczywistości. Spotkania, podobne do tych, jakie były udziałem podróżników w czasach największych odkryć geograficznych. Daje również pole dla rozważań nad tym, co tak naprawdę buduje przewagę, co dzieli, a co łączy. Jak rozwijają się społeczności i kraje, które miały ze sobą styczność, a jak te, które przez setki lat jej nie miały. Oczywiście to wszystko jest tłem, które zamierzam pokazywać z umiarem, stopniowo. W tomie „Krew i Stal” poznajemy świat oczami bohaterów. Wiemy tyle, co oni i rozumiemy tak, jak oni rozumieją, czyli w ograniczonym zakresie. Tak samo jak przed wiekami, gdy człowiek znał tylko to, co sam zobaczył, a o reszcie – w najlepszym wypadku – miał mgliste pojęcie. Celowo pokazuję tylko ten wyrywek, fragment „tu i teraz”, by w ten sposób mocniej zaakcentować różnicę w zderzeniu indywidualnego postrzegania z globalnymi zmianami. Chyba zdradzam zbyt wiele (śmiech).
*Twoją książkę reklamowaną mocnymi odwołaniami do słowiańszczyzny. Ty potem wyjaśniłeś, iż nie chodzi o siermiężne nazewnictwo, tylko coś bardziej subtelnego. Czy uważasz, iż historia naszych ziem skrywa więcej takich ciekawych inspiracji?
Musiałem się do tego odnieść, ponieważ ostatnio panuje u nas moda na książki słowiańskie, a nie chciałem by "Krew i Stal" była do nich zaliczana. Stworzyłem świat nawiązujący w swojej konstrukcji do legend arturiańskich, lecz zaszczepiłem w nim nasz rodzimy, słowiański bestiariusz. Chciałem w ten sposób osiągnąć złoty środek, równowagę między klasyką a swojskością. Przyniosło to bardzo ciekawy efekt, ale jego ocenę pozostawiam już Czytelnikom. Co się tyczy samych inspiracji, uważam, że powinniśmy z nich korzystać. Nasza historia ma ogromny potencjał, który aż prosi się o to, by po niego sięgać. Sam nie chciałem iść tą drogą w pełni, ale cenię każdego autora, który podejmuje taką próbę.
Czy zdradzisz, ile tomów liczył będzie Twój cykl?
Trzymam się konwencji, więc planuję trzy tomy, tak jak przystało na fantastykę z prawdziwego zdarzenia (śmiech).
Skąd pomysł na Martwicę? Czy jest to jakaś tajemnica, którą skrywa Twój świat? Nie kryję, że zacząłem zastanawiać się nad tym, czy to na pewno fantasy? A może świat po wojnie nuklearnej, zdegenerowany do poziomu średniowiecza, zaś Martwica to obszar szczególnego skażenia?
Kuszący pomysł, lecz o żadnej wojnie nuklearnej nie mogło być mowy. Kraina jest quasi-średniowieczna, a Martwica jest wynikiem niekontrolowanego zderzenia dwóch sił (czarów). Można powiedzieć, że jej powstanie to konsekwencja fizyczności i logiki, jakie rządzą wykreowanym światem. Energia musi zostać zachowana, nie ulotni się, ani nie przestanie istnieć, może tylko zmienić swoją formę i tak właśnie było w tym przypadku. O tym, w jakich okolicznościach powstała, i jaki niesie ze sobą skutek, dowiadujemy się wraz z bohaterami książki, więc zamiast rozpisywać się w oderwaniu od kontekstu, zapraszam serdecznie do jej lektury.
Czy zdradzisz naszym czytelnikom jakiś szczegół z kolejnego tomu?
Na kartach pierwszej części spotykamy czarty, które w przeciwieństwie do tych znanych z legend, stworzyły tradycyjną cywilizację. Choć pojawiają się na chwilę, to wystarczającą, by czytelnicy dostrzegli ich rolę w kształtowaniu nadchodzącej przyszłości. W tomie drugim odwiedzimy kolejną rasę, która stworzyła własną kulturę. Będą to płanetnicy i ich wyspy skryte wśród chmur. To wszystko, co mogę zdradzić.
Jacek Łukawski, autor "Krwi i Stali"
Rozmawiał Arkady Saulski.