Już w ten weekend Agata Młynarska po raz pierwszy pojawi się na opolskiej scenie w roli prowadzącej koncert Debiutów z piosenkami Skaldów. Nam opowiedziała jak wspomina opolskie festiwale, dlaczego promuje siłę kobiecości i czy magiczna „50” dała jej więcej zapału do pracy.
Opole to wiele wyjątkowych koncertów. Czy ma pani jedno szczególne wspomnienie związane z tym festiwalem?
Agata Młynarska: Och, tych wspomnień jest bardzo dużo. Głównie dlatego, że mój tata ma na swoim koncie wiele Karolinek, które wygrał dla siebie lub innych jako autor. Często bywałam w Opolu. Bardzo dobrze pamiętam „Nastroje, nas troje”, arcykoncert, który naprawdę każdy powinien obejrzeć. Prowadzili go mój tata, Agnieszka Osiecka i Jonasz Kofta.
Dlaczego był tak niezwykły?
Bo działy się na nim rzeczy niesamowite! Z jednej strony była totalna improwizacja, z drugiej – artyści współgrali ze sobą: jedni tańczyli, inni śpiewali. Było to tak nowoczesne, inteligentne, poetyckie, a zarazem nieprzewidywalne i autentyczne, że stał się dla mnie wzorem koncertu idealnego. Bardzo dobrze też pamiętam atmosferę spod sceny, spod ławek publiczności, atmosferę z hotelu Opole, z deptaka, kiedy mojego tatę rozszarpywali, żeby dawał autografy, gdy wszyscy mówili do niego „Pucio, Pucio!”...
Oprócz Opola prowadzi pani program „Świat się kręci”, który cieszy się dużą popularnością wśród widzów. Dużo się dzieje! Czuje pani, że teraz jest pani czas?
O każdym czasie staram się myśleć, że jest mój. To się sprawdza, jeśli podchodzę do tego, co robię, z największym zaangażowaniem. Zresztą nie potrafię inaczej. Wolę skupić się na kilku ważnych rzeczach i włożyć w nie całe swoje serce. Tak się stało z portalem dla kobiet Onaonaona.com. Tak się stało, gdy robiłam koncerty charytatywne, gdy przygotowuję „Świat się kręci” albo koncert Skaldów. Myślę, że widzowie czują całe moje serce i energię, którą w to wkładam.
Jest pani osobą szalenie zapracowaną. Jak w natłoku tylu codziennych zdarzeń znaleźć czas na relaks?
Relaksować się należy każdego dnia! Bo trzeba zachować równowagę. Kiedyś o tym nie pamiętałam i trafiłam do szpitala. Teraz wiem, że każdego dnia trzeba znaleźć czas na odrobinę odpoczynku, kosztem nawet krótszego snu albo szybszego pójścia spać. W moim przypadku jest tak, że wstaję rano i przez pół godziny ćwiczę, uprawiam jogę. Czasem, podczas jogowania, leżę w tzw. pozycji relaksacyjnej po to, żeby uspokoić myśli i zebrać siły. Polecam każdemu! Taka harmonia jest niezbędna, by dobrze funkcjonować.
Całość przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu LOOK!, dodatku do tygodnika ABC. Aktualny Bezkompromisowy Ciekawy.