Strach, popłoch i panika - oto reakcje uczniów budowlanki w Słupsku, po powrocie jednej z nauczycielek. Kobieta została zawieszona za ubliżanie i nękanie uczniów przez kilka lat. Teraz wraca, bo szkoła nie może jej zwolnić. Dyrekcja rozkłada bezradnie ręce, a uczniowie mdleją na sam widok znienawidzonej nauczycielki.
Sytuacja w Zespole Szkół Budowlanych w Słupsku lada chwila może skończyć się jaką tragedią! Bezwzględna nauczycielka terroryzuje uczniów, a dyrekcja, choć chce, nie może jej zwolnić. Koszmar trwa od kilku lat, a atmosfera w szkole jest coraz bardziej napięta. Zawieszona za znęcanie się nad uczniami nauczycielka powróciła do pracy. Reakcją uczniów była panika!
Nauczycielka nam ubliża, poniża nas, szydzi, używa wulgaryzmów w czasie lekcji. Niesprawiedliwie ocenia, nie chce pokazywać sprawdzonych klasówek. Uwzięła się na część uczniów ostatniej klasy i zaniżyła im oceny, by nie mogli przystąpić do matury i egzaminów zawodowych. Podeszli do nich dopiero po dodatkowych egzaminach kwalifikacyjnych zarządzonych przez dyrekcję
opowiadają portalowi gp24.pl uczniowie słupskiej budowlanki.
Problemy trwają od lat ale w ostatnim czasie radykalnie się nasiliły. Do dyrekcji szkoły z płaczem i skargami przychodzili uczniowie, ich rodzice, także inni nauczyciele. Część uczniów zdecydowała się zmienić szkołę.
Prowadziliśmy mediacje, negocjacje z rodzicami, uczniami i nauczycielką. Na nic. Ta pani odpiera zarzuty, że są kłamliwe. Nie ma w niej woli porozumienia. W końcu w grudniu ubiegłego roku skierowaliśmy wniosek do rozpatrzenia przez rzecznika dyscyplinarnego przy wojewodzie pomorskim dotyczący uchybienia godności nauczyciela
opowiada portalowi Magdalena Majchrzak, p.o. dyrektora szkoły. Nauczycielka została zawieszona przez dyrekcję, jednak Komisja Dyscyplinarna nakazała przywrócić ją do pracy i ukarać jedynie naganą i ostrzeżeniem. Dyplomowanej nauczycielki szkoła zwolnić nie może. Dyrekcja jest załamana, bo dalsza praca z odmawiającą mediacji kobietą zagraża zdrowiu a może i życiu uczniów.
Na widok nauczycielki, która wróciła o szkoły, uczniowie wpadli w popłoch, a jedna z uczennic zemdlała w szkole
pisze gp24.pl. Delegacje uczniów, rodziców i nauczycieli pomocy szukały u władz miasta. Bezskutecznie.
Owszem, znam sprawę. Ostatnio dostałam nawet list w tej sprawie od nauczycieli. Mogę te skargi tylko przyjąć do wiadomości i nic więcej. Załatwienie sprawy leży w kompetencjach pracodawcy, czyli dyrektora szkoły.
powiedziała Krystyna Danilecka-Wojewódzka, wiceprezydent Słupska.
Konflikt tymczasem narasta. Czy w szkole musi wydarzyć się jakaś tragedia, by ktoś wysłuchał wreszcie żali uczniów i samych nauczycieli? By pracować z więźniami funkcjonariusze muszą przechodzić specjalne szkolenia, testy i badania. Tymczasem znęcająca się nad uczniami nauczycielka jest bezkarna i nikt nie może jej zwolnić! Czy to normalne?!