Ledwo zapadł prawomocny wyrok za stan wojenny, a już gen. Czesław Kiszczak ma kolejne kłopoty. Kombatanci domagają się pozbawienia Kiszczaka stopnia generalskiego. Oznaczałoby to, że były szef komunistycznej bezpieki straci swoją bajońską emeryturę. Co na to MON i Kancelaria Prezydenta?
W końcu ręka sprawiedliwości dosięgnęła jednego z głównych konstruktorów stanu wojennego i strażników komuny w Polsce. Po latach unikania procesów, zasłaniania się wątpliwymi zwolnieniami i stanem zdrowia, Czesław Kiszczak został skazany prawomocnym wyrokiem. To jednak nie koniec!
Jak donosi "Rzeczpospolita", ofiary represji byłego szefa MSW i kombatanci domagają się pozbawienie Kiszczaka honorów generalskich. Nic dziwnego - przemawia za tym prawomocny wyrok sadu. O zdegradowanie Kiszczaka wystąpiło Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Degradacja ta byłaby dla nas symbolicznym zamknięciem okresu PRL
uważa "Rz" rzecznik POKN Jerzy Bukowski.
Co na to Bronisław Komorowski i Tomasz Siemoniak, do których pismo zostało skierowane? Jak się okazuje niechętnie odnoszą się do tego pomysłu. Przekonują, że sprawa jest niezwykle trudna i prawie niemożliwa do zrealizowania. Szef MON napisał na Twitterze, że prawnicy prężnie szukają czy istnieje jakieś specjalne postępowanie w takiej kwestii, czy sprawą też może zająć się tylko sąd w związku z przestępstwem. Nie oczekujmy szybkiego rozwiązania tej kwestii.
Co oznaczałaby degradacja komunistycznego zbrodniarza oprócz moralnej sprawiedliwości? Gdyby Kiszczak został pozbawiony honorów generalskich straciłby również całkiem pokaźną emeryturę. Aż trudno w to uwierzyć, ale podczas gdy tysiące emerytów żyje za głodową jałmużnę ZUS - niespełna 900 zł miesięcznie - Kiszczak pławi się w luksusach. Miesięcznie na jego konto wpływa ponad 6 tys. zł emerytury! Czy to uczciwe, że szefowi bezwzględnej bezpieki po upadku komunizmu żyje się lepiej niż uczciwie pracującym przez całe życie Polakom?!