Niezależnie od najbliższych pijarowo-personalnych ruchów premier RP i ochraniającej rząd medialnej sfory jesienna katastrofa zbliża się do rządzącego układu wielkimi krokami. I nie będzie to katastrofa piękna w duchu z „Greka Zorby”, co pokazała histeria premier Ewy Płaczer po kolejnej odsłonie afery z taśmami kelnerów.
Przyczyny porażki koalicji, która jeszcze niedawno „nie miała z kim przegrać” zasługują na głębszą analizę, już teraz widać jednak, jak wielka nicość i brak jakiegokolwiek ideowego spoiwa kryje się za tą ekipą.
Zwycięstwo Andrzeja Dudy nad uosabiającym arogancję i nihilizm PO Bronisławem Komorowskim otworzyło wewnątrz układu puszkę Pandory, której zawartość sprowadza z każdym kolejnym sondażem tę ekipę do roli słabej opozycji.
Skoro pędzący w dół rollercoaster wprowadziło samo pokazanie społeczeństwu, że jest dla nich alternatywa, to oznacza, że rządziła nami przez osiem lat wyjątkowo mierna drużyna. Przerażające to w sumie.