Czy można bez wypowiedzenia choć jednego słowa przekrzyczeć opłacony słowotok wodzireja? Można, czego dowiódł Wojciech Cejrowski w symbolicznym medialnym starciu z Tomaszem Karolakiem. Co ciekawe, ten pierwszy opierał swój przekaz wyłącznie na niszowych mediach i YouTubie, a drugi miał do dyspozycji czas w telewizyjnym prime timie. Oto znak czasów...
Truizmem jest już twierdzenie, że wybory prezydenckie pokazały zmianę, jaka w ostatnich latach zaszła w polskich mediach. Bez wątpienia internet miał kolosalny wpływ na zwycięstwo Andrzeja Dudy. Twitter, Facebook oraz coraz silniejsze konserwatywne portale internetowe stanowiły już nie tylko zaplecze prawicowej prasy, lecz były także motorem napędowym kampanii. Warto wziąć pod lupę starcie dwóch medialnych sław, które postanowiły wspomóc kandydatów na prezydenta reprezentujących ich wizję Polski. Jeden włączył się w kampanię wyłącznie w niezależnych mediach, internecie, Facebooku i You- Tubie. Drugi miał do dyspozycji najlepszy czas antenowy nie tylko publicznych mediów oraz sławę serialowego aktora.
W konfrontacji Wojciech Cejrowski – Tomasz Karolak zwycięzcą okazał się fighter o bosych stopach. Jego niemy filmik będący komentarzem do reelekcji Bronisława Komorowskiego obejrzało przed drugą turą wyborów prezydenckich tylko w ciągu 24 godzin od ukazania się nagrania 2 mln osób! Tomasz Karolak nie miał co liczyć nawet na połowę takiej widowni, gdy wraz z Tomaszem Lisem mieszał z błotem córkę Andrzeja Dudy w głównym publicystycznym show telewizji publicznej. Występ, który miał być ostatecznym ciosem w Andrzeja Dudę, okazał się furiackim uderzeniem poniżej pasa, które głośno potępiła widownia.
„Jesteśmy za Bronisławem Komorowskim! Ruszmy się, idźmy głosować!” – apelował Karolak na wiecu poparcia dla przegranego w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Następnie, nawiązując do grafomańskiej i szydzącej z katolików sztuki „Golgota Picnic”, oznajmił, że nie chce żyć w kraju, w którym nie może publicznie odczytać sztuki, by nie być oplutym. Warto w tym miejscu się zatrzymać, bo Karolak nie wpisał się w płytki i medialnie nośny antyklerykalizm rodem z happeningów przebrzmiałego politycznego celebryty Janusza Palikota. On rzeczywiście ma określoną wizję Kościoła i miejsca katolików w przestrzeni publicznej. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” rok temu przekonywał, że głosuje na PO, bo „oni są centrowi i tacy trochę jak ja Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.
Cały tekst Łukasza Adamskiego o starciu Tomasza Karolaka z Wojciechem Cejrowskim przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika "ABC"!